niedziela, 27 października 2013

26/27 października

Piję wino, oglądam głupi film na tefałę i zżarłam pół paczki cukrowych pianek, które przegryzłam cienkimi kabanosami z kurczaka.. Jeszcze się nie porzygałam, ale kto przewidzi co będzie dalej...?
Nie wiem, może świruję, może mam omamy, może mi odpierdala, ale mam wrażenie, że od czwartku ZNOWU coś jest nie halo..
Nie piszemy do siebie na FB, smsy z rzadka, raczej z mojej inicjatywy. Zadzwoni, widzieliśmy się wczoraj i dziś, ale... Nie chce mi się wszystkiego opisywać..
Pracował poza W-wą 4 dni, stęskniłam się. O oczywistej potrzebie bycia bzykniętą już nie wspomnę. Umówiliśmy się na (mój imieninowy) piątkowy wieczór. Zabrałam go do nowego mieszkania. Byłam entuzjastyczna, ale powoli entuzjazm ustąpił rozczarowaniu i przygnębieniu. Może to hormony (dziś dostałam okres), a może to dlatego, że poczułam dystans, którego miałam nadzieję już nie poczuć..
Pojechaliśmy na Starówkę. Spacerowaliśmy obok siebie, w zasadzie w milczeniu. Oczywiście zagadywał, z różnym skutkiem. Potem trafiliśmy na nocną kawiarnię. Rozpłynęłam się czując zapach chleba, stopniałam.. jak mała dziewczynka w sklepie z cukierkami. Siedzieliśmy przy stoliku i nawet było między nami coś na kształt flirtu. Ucieszyłam się. W drodze do samochodu wziął mnie za rękę, a na pożegnanie pocałowaliśmy się jak para kochanków, a nie znajomych. Było mi tak dobrze, że znów poczułam przygnębienie uświadamiając sobie, że TU SIĘ NIC NIE DZIEJE. Zanim zasnęłam nie wytrzymałam i napisałam sms. "Potrzebuję więcej czułości. Inaczej zastanawiam się czy wszystko w porządku i czy w ogóle jest jakieś 'wszystko'. Jeśli Ty tego nie potrzebujesz to będę musiała to uszanować, ale raczej nie pogodzić". Odpisał, żebym spała spokojnie i że porozmawiamy nazajurz. Od rana nic. Zadzwoniłam koło 10.00. Odebrał, jednak nie mógł rozmawiać, obiecał oddzwonić. Po 2 godzinach napisałam sms z mała interwencją. Oddzwonił (koło południa), umówiliśmy się na wycieczkę do Ikei po obiedzie. Cisza. Traciłam już nadzieję. Zadzwonił koło 17.00, przyjechał po kwadransie. To, co było fajne to to, że okazywał mi dużo więcej czułości. To, co było niefajne to jakieś ukrywane niezadowolenie/znudzenie/rozdrażnienie. Między jednym i drugim spory dysonans.

W ubiegłym tygodniu poszłam do ginekologa żeby się zbadać i po receptę na tabletki antykoncepcyjne - pierwsze od przedwojnia, dla wspólnego komfortu. O tym też chciałam z nim porozmawiać, ale żadna z rozmów się nie odbyła. Dziś dostałam okres. Nie wykupiłam recepty. Bo i po co...? Nikt się do mnie nie przytula, nikt mnie nie całuje, nikt się do mnie nie dobiera.. Minęły 2 tygodnie od naszego pierwszego razu. Nie ma tematu.

Życie mnie nauczyło ostatnimi czasy, że moje przeczucia raczej są trafne.. Czekam na moment pierdolnięcia.. Bo dam sobie rękę odciąć, iż się zbliża...

poniedziałek, 14 października 2013

14 października - Bajka cdn

Księżniczka, mimo swego arystokratycznego pochodzenia, bardzo lubiła jeść śledzie. Szczególnie pokrojone w cienkie kawałki, z rodzynkami i orzeszkami. Lubiła też jeść carpaccio z buraczków, których nie potrafił przygotować nikt, poza jej przyjaciółką, Królewną. Sama również posiadała umiejętności kulinarne, ale nie wszystkie przepisy miały być jej dane. Od dawna żałowała, że kilkanaście lat temu nie nauczyła się lepić knedli ze śliwkami, dusić młodej kapusty z koperkiem i zagnieść tego dziwnego czegoś z gotowanych ziemniaków, mąki i jajek. Sooooo hipsta!

Gdyby trafiła szóstkę w totolotka (najpierw musiałaby w ogóle w niego grać, ale nie bądźmy małostkowi), najpierw zastanowiłaby się, komu i ile zapakować w kopertkę niewidkę. Jej samej niewiele było trzeba. Spłacić mały zameczek, do którego miała nadzieję się niedługo wprowadzić. Kupić średniej klasy karetę zaprzężoną w odpowiednią ilość koni. Pojechać w świat i obejrzeć odległe królestwa. Odłożyć trochę na gorsze czasy i zawsze mieć przy sobie tyle, by starczyło na dobre śniadanie z bliskimi. Resztę wydałaby na stypendia dla młodszej i starszej młodzieży..

niedziela, 13 października 2013

środa, 9 października 2013

9 października

I tak sobie jestem..

Jakakolwiek ciepłota, występująca w przestrzeni zewnętrznej, powoli ustępuje miejsca wszechogarniającemu chłodowi, a uciec od niego nie sposób..
Krokiem marszowym zbliża się finalizacja kredytu i - w konsekwencji - nabycia mieszkania oraz przeprowadzki. Nic nie mówię, nie ekscytuję się. Koniec z byciem szczęśliwą z nieuzasadnionych przyczyn..
Gocha dostała pracę w przedszkolu, do którego chodzi Chrupa. Od poniedziałku P.zapowiada hucznie konieczność poważnej rozmowy. Nie chce Małej odprowadzać ani odbierać. Podejrzewam, że będzie chciał albo przenieść Chru do innego przedszkola (raczej niemożliwe) albo wycofa się z płacenia za obecność Chru pod opieką tej nieformalnej placówki. Nie lubię go tak bardzo, że nawet nie chce mi się martwić tym, co mnie czeka w trakcie rozmowy. Mały, chcący zwrócić uwagę na siebie chłopiec z małym ptaszkiem..
Od sześciu dni non stop boli mnie głowa.
Jutro minie miesiąc od jednego z tych wydarzeń, których nie przewidziałam, a które zaskoczyły mnie także reakcją własnego organizmu.. Jestem jałowa jak jogurt naturalny. O seksie myślę przez promil promila czasu, bezosobowo..
Spotykam się z kimś, kto - gdyby pojawił się pięć miesięcy temu - byłby wspaniałą okazją do wejścia w fajną relację. Jesteśmy w codziennym kontakcie, dzwoni do mnie, ja poznałam jego młodszą córkę, on moją. Wiem co robi, dokąd jedzie.. Powiedziałam mu o swoim specyficznym "doświadczeniu". Zapewnił mnie, że nie wyobraża sobie podobnego działania w stosunku do jakiejkolwiek kobiety. Cóż..jego sumienie, jego wybór. Cmokamy się w policzek na powitanie i pożegnanie, oraz mamy wrażenie jakbyśmy znali się kilkanaście lat. Nie umiem kompletnie przewidzieć co się wydarzy. Będzie dobrze? Będzie źle? Czy w ogóle pójdziemy do łóżka? Czy to wszystko ma sens..?
Skasowałam swój profil na Antypatii. Nie mam siły ani ochoty stykać się z kimkolwiek przypadkowym i zupełnie mi obcym.

sobota, 5 października 2013

5 października

Szczyt obciachu:

- Masowanie własnych brodawek opuszkami palców w celu przyspieszenia akcji porodowej, w obecności niekochanego ojca rodzącego się dziecka?

- Bujanie się nad umywalką w obcej knajpie metodą "pojawiam się i znikam" w wiszącym nad ww umywalką lustrze, z dominującym w głowie helikopterem i podczepionym pod niego ogromnym znakiem zapytania - co robić?

- Skupianie całej siły woli i ciała na łapaniu pawia, który wyraźnie chce uwolnić się w taksówce sunącej miękko przez zamarznięte miasto?

- Pójście do łóżka z 23-latkiem poznanym kilka godzin wcześniej, wciąż będąc nietrzeźwą, ale i zaskakująco oprzytomniałą?

- Zrobienie dobrze w samochodzie zakompleksionemu samcowi alfa, którego stać na kawę w mcdonaldzie, ale na dezodorant już nie?

- itd itp?

- Uświadomienie sobie, że w tym samym łóżku, w którym najpierw kochałaś się mocno, a potem spałaś przytulona do męskiego, inteligentnego, zabawnego, czułego, opiekuńczego i tajemniczego faceta, prawdopodobnie kilkanaście godzin wcześniej pieprzyła go (a on ją) jakaś inna kobieta...?

- Zakończenie tej relacji smsem, który nic nie wyjaśnia, a który jest wsadzeniem Ci kija od szczotki w najdelikatniejsze miejsca..?

ERROR, BŁĄD, ŹLE

Odpowiedź brzmi:

.... tęsknota za Nim i za tym, co z Nim związane..

oprócz niej lub nich... bo przecież nie wiadomo z iloma sypiał w tym samym czasie gdy sypiał ze mną..


PS. Kilka dni temu wrzucił na fb taki obrazek:


Ja na swój YT (który on subskrybuje) wrzuciłam taką piosenkę:

http://www.youtube.com/watch?v=eF8-eIL5WZM

Słabo...?