sobota, 26 grudnia 2015

26 grudnia cz.2 niezależna

No, ale przecież próbujesz, tak? Próbujesz zająć głowę, dać sobie szansę, dać szansę komuś innemu... I wciąż spotyka Cię to samo. Spuszczasz kolejnych kolesi, chcących przejechać się z Tobą jedną taksówką około 5 rano w niedzielę, aż w rodzinnym mieście, w bardzo ciepłą, wakacyjną noc, pojawia się kolega ze studiów, z którym zawsze sympatyzowałaś. Jakiś czas temu rozstał się z matką swojego dziecka, potem z kimś się związał, ale "to też nie było to". Wasze spotkanie to jedna wielka zabawa, która kończy się tym, że on zasypia, gdy całujecie się na kanapie w jego pracowni. Drugie spotkanie to długa rozmowa, która kończy się odwiezieniem do domu i mocnym przytuleniem. Potem okazuje się, że świat jest mały i koleżanka uświadamia Cię, że on najwyraźniej zapomniał wyartykułować, że wciąż z kimś mieszka... Mała konfrontacja via fb. On potwierdza, ale sprawa wyprowadzki jest w toku.
Mijają tygodnie względnej ciszy (bo Ty nie inicjujesz) aż w kurtuazyjnej gadce-szmatce on informuje Cię, że wynajął mieszkanie. W kolejnej rozmowie znów rozwodzi się nad tym, że mieszkać samemu jest super.
Po kolejnych kilku tygodniach i polecaniu sobie filmów jedziesz do rodzinnego miasta i czekasz. Czekasz na jakiś ruch z jego strony, bo przecież wie, że przyjeżdżasz. Gdy się odzywasz okazuje się, że właśnie miał pisać i w ogóle - chętnie się spotka. OK, łoewa, Ty po prostu zamierzasz się dziś dobrze bawić! Z nim lub bez niego.
Obiecałaś sobie wygarnąć mu (grzecznie, ale zdecydowanie), że wkurwił Cię nie przyznając w wakacje, że wciąż z kimś mieszka i że nie interesuje Cię okazyjne bzykanie bez zobowiązań (szczególnie z jego strony). Za dużo wiśniówki, trzymasz się tylko kilkadziesiąt minut, a potem znów zaczynacie się całować. Z parkietu schodzicie, gdy wyłączają muzykę. Potem mówisz, że jesteś głodna, a on zabiera Cię na tatara i zimne nóżki, a następnie jedziecie do niego.
Znowu się całujecie, przytulacie i byłoby tak bez końca, ale rozpinasz guziki bluzki i on już nie ma wątpliwości. Żaluzje są opuszczone, więc światło przebija się o tyle, o ile. W radio lecą cicho świąteczne piosenki i powoli oboje nabieracie odwagi. Jest przyjemnie, bardzo przyjemnie. Kiedy całuje Twój brzuch myślisz sobie, że to pierwszy raz od bardzo dawna (brzuch zazwyczaj jest pomijany, jako zbędny element w drodze między cyckami, a cipką). Wreszcie przytulacie się "na łyżeczki", ale Ty przecież obiecałaś córce, że gdy się obudzi będziesz spała obok niej, więc prosisz go, by zamówił taksówkę. On pyta, czy na pewno nie możesz zostać, ale Ty potwierdzasz. Ubierasz się, zakładasz kurtkę i buty, wychodzisz, wsiadasz do taksówki i odjeżdżasz.. Żałując wspólnego śniadania i ciepłej kawy z mlekiem..
Po południu pytanie czy żyjesz i kilka esemesów bez znaczenia. Na drugi dzień dłuższa wymiana zdań i piosenek, ale też bez jakiegokolwiek związku z ostatnim spotkaniem. W czwartek podsyłasz mu link do ulubionego filmu, on grzecznie dziękuje, that's all. Kolejne kilka dni ciszy. W poniedziałek piszesz, że miałaś się już nie odzywać, bo on chyba nie ma ochoty na kontakt z Tobą, ale właśnie wyszłaś z "Przebudzenia mocy" i jesteś pod totalnym wrażeniem i powinien koniecznie pójść na ten film itd. Odpisuje jakoś niezrozumiale, że to są złe wnioski, ale faktycznie - kontakt z nim jest baaaardzo słaby itp. Czytasz i myślisz sobie: Kurwa, czy naprawdę tak trudno odpowiedzieć pełnym zdaniem? Otwarcie? A nie jakimiś kalamburami, z których nic nie wynika?! Życzysz mu miłego wieczoru. Cisza.

Trzy dni później Wigilia. Dostajesz smsa z życzeniami, ładnymi. Rewanżujesz się jeszcze ładniej, bo potrafisz. Odpisuje "To naprawdę piękne życzenia. Dziękuję z całego serca :) ". Masz nadzieję, że jeszcze się odezwie, nie odzywa się.

Drugiego dnia świąt, po powrocie do domu wchodzisz do wanny i obiecujesz, że przestaniesz w kółko sprawdzać telefon.

On wie o tym, że Sylwestra (a to już za kilka dni) spędzasz w klubie, w którym spotkaliście się ostatnio, ale już niczego (w związku z tą świadomością) się nie spodziewasz. Szkoda..

Otwierasz wino

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz