Od kilku tygodni mam mnóstwo myśli w głowie. Wszystkie kręcą się wokół przekonania, że to, co dobre i nieprzewidywalne - związane ze mną samą, jako kobietą - minęło, starzeję się i po prostu nie chce mi się dłużej udawać (?), że tak nie jest. Nie chcę być karykaturą samej siebie.
Dwa tygodnie temu byłam w Łodzi na tańcach i znowu trafił się jakiś facet. Oczywiście młodszy. Baaaardzo chciał mnie lepiej poznać. Nawet nie zaciągnąć od razu do łóżka, ale pójść na spacer, a nazajutrz na obiad. Zgodnie z nowym postanowieniem, przekonywałam go, iż tak mu się tylko wydaje i w ogóle tego nie chce. Potem, niestety, musiałam poprosić go o pomoc (prawie ukradli mi torebkę, znalazła się w drugim końcu miasta), co z chęcią zrobił. Nie był nachalny, nie próbował obściskiwać, trzymał wspierająco za rękę, przytulał, nawet raz w czoło pocałował. Gdy rozstaliśmy się około 5 rano napisał sms "mimo wszystko polubiłem Cię". We wtorek pomyślałam, że może jednak zrujnowałam człowiekowi życie tak jednoznacznym koszem i zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. Wysłałam krótką wiadomość, bez odpowiedzi.
No bo po co to komu?
Miałam się z nim umówić i po miłej rozmowie o pracy i zainteresowaniach pójść do łóżka? Może i byłoby przyjemnie, ale co potem? Zaliczone, odhaczone, si ju nara (Tak mu zresztą powiedziałam. Zarzekał się, że nie. No jasne....) Miałam się z nim umówić i uraczyć informacją o dwójce dzieci? Bitch, pliiiiz... Brzydłabym i traciła na zmysłowości z każdym wypowiadanym słowem. Miałam się z nim spotkać i nie powiedzieć mu o swojej sytuacji rodzinnej, i jeśli nawet coś by się tam zadziało na poziomie emocji, to przecież to jest zwykłe oszustwo, więc... Innych ciągów dalszych nie przewiduję. Jeśli wiesz, co chcę powiedzieć..
Gorzknieję. Entuzjazm i "hej, przygodo" się wyczerpują (wyczerpały?). Przybyło mi kilka kilogramów. Nie chce mi się z nimi walczyć. Nie chce mi się słuchać, że to wszystko nieprawda i że wszystko przede mną i na pewno znajdzie się ktoś odpowiedni i będę szczęśliwa. Gdzieś bardzo, bardzo, bardzo głęboko (coraz głębiej?) siedzi we mnie miękka kulka, która na to liczy. Niestety, otacza ją coraz gęstsza i coraz bardziej dominująca przestrzeń podszyta złością i niechęcią do takich wypowiedzi, ale przede wszystkim do tej mętnej i mocno podejrzanej wizji.
Legia wygrała z Górnikiem. Michał Szpak jedzie na Eurowizję. Mój brat rozstaje się z żoną. Jutro malujemy z Chru na kartonie jej ulubiony most w Warszawie. Na obiad będzie risotto. Muszę odkurzyć mieszkanie.
Bardzo dziękuję, ale zupełnie nie zależy mi na dotarciu do szerszej grupy odbiorców. Wolę zachować względną prywatność ;-) Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuń