niedziela, 10 czerwca 2012

10 czerwca

Nie ma to jak wsiąść do pociągu nach Pozen, którym nie miało się jechać, z milionem innych ludzi, którzy chcą znaleźć miejsce w drodze na mecz/z koncertu, wejść do przedziału, położyć torbę, odwrócić się i.. zobaczyć pana redaktora z 'rockowego' radia, tak błyskotliwie konwersującego podczas spotkania z Artystą G. pewnego grudniowego wieczoru...Tak, tego samego, który - słysząc w słuchawce głos marudzącej Chru - już nigdy nie zadzwonił..
Siedzimy naprzeciwko siebie. Człowiek zasnął, uprzednio rozmawiając sympatycznie z tą oto mną oraz podzieliwszy się butelką napoju, z którego nie skorzysta. Zmęczon, niech więc śpi, nieboże... Ja się próbuję przygotować do spotkania.. Szczerze mówiąc, boję się.. Wkrótce mi przejdzie...


17:22 starbakskofi na piętrze dworca...
Miałam wracać pociągiem o 14:25, ale nie było już miejsca.. Miałam wracać pociągiem o 16:30, ale okazało się, że (pani w kasie zapomniała iż) nie zatrzymuje się w Kutnie. Pozostał mi osobowy o 18:28.. Na stacji docelowej będę o 20:29. Why w Kutnie? Wpadłam bowiem wczoraj na pomysł zabrania się z Michałem do Warszawy, co miało mi skrócić udrękę w podróży pekape.. Jakaż piękna niedziela.. Podobno...

Z panem redaktorem rozstaliśmy się w przejściu podziemnym. Zażartowałam "To nie będziemy w kontakcie", gdyż nie jesteśmy, a przynajmniej nie dotychczas, więc trudno było się pożegnać odwrotnie..  Pan redaktor zaś rzekł "To do następnego miłego spotkania" (oczywiście w bliżej nieokreślonej przyszłości, jawiącej się w zarysie...). Co prawda uściskał mnie spontanicznie (ja go tylko od-uścisnęłam), ale niesmak pozostał.. Napisałam sms do przyjaciółki. Ona na to "I nie zaprosił cię na kawę? Baran". No cóż.. Jeśli spłoszył go onegdaj głos dziecka, to ono raczej nie zniknęło z mojego życia, więc... Zapowiedział również, że wyjeżdża na dwa tygodnie na długo oczekiwany urlop. Zamierza pojeździć po Europie. Lucky on.

Z Zespołem S. rozmawiało się całkiem miło. Jedyny problem stanowił dla mnie temat wysokości "opłaty abonamentowej", którą chcielibyśmy aby nam płacili. Powiedziałam, że o tym pogadają "po męsku" z Przemkiem, gdy spotkamy się w Warszawie za 8 dni.. Wtopa jest taka, że gwiazda-wokalista nie dotarł, gdyż (podobno) zatrzymała go policja, a nie miał przy sobie dokumentów. Nie rozumiem, niestety,  dlaczego przez kolejne 2,5 godziny nie mógł odebrać telefonu lub zadzwonić no, ale... Ponieważ mnóstwo od niego zależy uważam spotkanie udane w jakiś 60%.. czyli dupy nie urywa...Jeśli to wszystko klepniemy pracy będzie baaaardzo dużo..

Siedzę więc i piję kawę z ekspresu przelewowego + mleko. Koło nosa przechodzi mi mecz Hiszpania - Włochy. Na pewno nie dotrę do domu na mecz Irlandia - Chorwacja (pełno tu kibiców, najchętniej dołączyłabym do tego międzynarodowego pijaństwa!). Nie pozostaje nic innego jak po prostu cieszyć się z nieoczekiwanego przedłużenia stanu niezależności, o co spontanicznie zadbała pani kasjerka..

Na szczęście ładują mi się i laptop i telefon, więc powinnam się jakoś znaleźć z chłopakami w tym Kutnie... Fcuk...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz