wtorek, 7 maja 2013

7 maja

Ten tydzień to jakaś jatka!

Wczoraj oglądaliśmy z Miłem mieszkanie. Przy tej samej ulicy, 300 metrów od tego, w którym mieszkamy teraz. Niewiele większe, ale są trzy pokoje. Najważniejsze, że ogrzewanie funduje miasto, a koszt miesięczny (wynajem) taki sam jak tutaj. Rachunek ekonomiczny jest prosty. Dziś od rana załatwianie - dzwonienie po ludziach - do Kingi z pytaniem czy pożyczy mi.. 2 tys.(kaucja zwrotna dopiero przy zdawaniu mieszkania), do pana Huberta, że chciałabym się wyprowadzić i czy mogę z 1 czerwca (umówiliśmy się na rozmowę wieczorem, gadałam z nim niedawno, w wannie, wszystko w porządku!), do pana z agencji pośrednictwa - jak się sprawy mają co by lokal nie uciekł.. A poza tym - ustalanie szczegółów wizyty mojego zespołu Tfa w piątek w radiu. No i praca! Jak zwykle "nic nie mamy" na najbliższy weekend, a Kaśka wróciła dziś ze Stanów i jutro jest apel na 10.00 - punktualnie!!

Zadzwoniła też do mnie dzisiaj (jakieś 5 razy...) żona Miśka, wokalisty Bałwanów. Legendarna postać, ostrzegano mnie wiele razy przed zacieśnianiem znajomości.. Chcą się ze mną jutro spotkać z Michałem. Ostatecznie umówiliśmy się na 21.00 w Degeneracji. Nie do końca wiem o co chodzi, ale trudno.. niech i tak będzie..

W czwartek rano (przed pracą) jestem umówiona na podpisywanie umowy w nowym mieszkaniu.

W czwartek na 18.00 mam fryzjera (wyrobię się??) , a wieczorem przyjeżdża Tomek z Tfa, śpi u nas, a rano w piątek idziemy do Radia Roxy do Rannego Kakao. Będzie gadka o zespole.

W piątek wieczorem jadę do Trójki, gdzie Tfa mają próbę przed wieczorną sesją w audycji u P. Około 23.00 wsiadam w taksówkę i jadę na koncert Apparat / Tricky. Co tam się będzie działo?! Koledzy będą już pewnie "zrobieni", trzeba będzie jakoś dobić nastrojem i humorem. Tricky wychodzi na scenę o 1.00 w nocy. Tfa - jako że śpią w hostelu - chcą żebym do nich przyjechała, bez względu na porę. Zamierzają bowiem uczcić fakt występu w radiu. Demoralizacja i alkoholizm!

W tzw. między czasie, 10.00 - 18.00, kochana pracunia - czyli napierdalanka, nerwówka, niezadowoleństwo i brak ciekawych tematów oraz gości do programu..

Oprócz tego dom i dzieci oraz zastanawianie się jak to wszystko dosprzątać i naszykować w ciągu następnych kilku tygodni, co by logistycznie i estetycznie przeprowadzanie się przebiegło bez kłopotów..
A! I jeszcze poinformowanie P. o zmianie adresu.. W sumie to mam w dupie co powie... Punk's not dead! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz