czwartek, 13 grudnia 2012

13 grudnia

Śniło mi się dzisiaj, że rozmawiałam z moją mamą. W pewnym momencie mama wzięła ostry nóż i podcięła sobie żyły w prawej ręce. Krew lała się fontanną. Próbowałam zatamować jej krwotok..
Po chwili zauważyłam, że szwy, które miała po operacji po prostu się rozeszły i widać jej narządy wewnętrzne, pulsujące żyły.. Nie wyglądała przerażająco jak postać z horroru, była raczej ciepłym, miękkim ciałem, działającym mechanizmem, procesem biologicznym obserwowanym gołym okiem..

1 komentarz:

  1. nie chcę nigdy poczuć się sama bez niej. Prolaktyna robi z ludźmi różne rzeczy i płaczliwa jestem za bardzo. Nie wiem co zrobię kiedy m. odejdzie. Nie myślę zatem o tym. Podsyłam ci coś co uspokaja, mnie w każdym razie: https://www.facebook.com/photo.php?v=3495444458267&set=o.175679079339&type=2&theater

    A moje małe córki są równie słodkie jak twoja. Prawie zdrowe, prawie grzeczne. Żyjemy, nie głodujemy, ciepło w domu - czy to już szczęście?:)

    OdpowiedzUsuń