Zdarzyło się 10 dni temu:
"Cześć. Wróciłam właśnie ze spotkania ze znajomymi. Zastanawialiśmy się jak możemy pomóc naszej bliskiej przyjaciółce, praktycznie umierającej na nowotwór, a której rodzina jest czymś na kształt sekty, odrzucającej jakiekolwiek konwencjonalne metody leczenia czy uśmierzania bólu. Jesteśmy przerażeni..
Nie wiem dlaczego Ci o tym piszę. Bywają sytuacje gdy jestem całkowicie bezsilna, gdy nic nie mogę zrobić.. Nie chcę popaść w jakiś pompatyczny ton, po prostu czasami życie robi na mnie ogromne wrażenie. Złe lub dobre.
Pomyślałam też, że nie powinnam się zastanawiać czy "wypada" tylko - jeśli jest to zgodne z moim sumieniem i prawdą - mówić ludziom to, co naprawdę myślę. A ponieważ bywam spontaniczna..
Nie wiem dlaczego Ci o tym piszę. Bywają sytuacje gdy jestem całkowicie bezsilna, gdy nic nie mogę zrobić.. Nie chcę popaść w jakiś pompatyczny ton, po prostu czasami życie robi na mnie ogromne wrażenie. Złe lub dobre.
Pomyślałam też, że nie powinnam się zastanawiać czy "wypada" tylko - jeśli jest to zgodne z moim sumieniem i prawdą - mówić ludziom to, co naprawdę myślę. A ponieważ bywam spontaniczna..
Cieszę się, że Cię znam. Prawdopodobnie spędziliśmy ze sobą wszystkiego około 12 godzin, ale uważam Cię za wyjątkowego człowieka. Nie przypominam sobie podobnej sytuacji już dawno, a w moim życiu to wielka wartość i bardzo sobie takie spotkania cenię. Fajnie byłoby mieć Cię gdzieś "w pobliżu". Rozmawiać "o czymś" a jeśli o niczym to i tak "jakoś". Bywa, że cały świat to na jednostkę trochę za dużo. Przyjaciele są wtedy wielką puchową pierzyną
Nie wiem.. nie mam poczucia obciachu w związku z powyższym. Napisałam i tyle. Taki one way ticket na polski bus :) "
Odpisał od razu, w zasadzie podał numer swojego telefonu. Wysłała sms. Zadzwonił. Rozmawiali do drugiej w nocy. Żadnej "zwrotnej" a propos jej maila. Po prostu - jakby znów spotkali się przypadkiem i gadali o tym co im przyjdzie do głowy.
Od dwóch dni telefony zdarzają się również w ciągu dnia. "Co mogę dla ciebie zrobić, mój drogi przyjacielu Siara?" pyta ona odbierając. "A nic, tak dzwonię, pogadać chciałem. Ale Ty przecież jesteś w pracy.. To zadzwonię później" No i dzwoni. W zasadzie ani razu nie powiedział nic osobistego. Nic co jakoś szczególnie dotyczyłoby jej, konkretnie. A! Zrobił zdjęcie tej pocztówce, którą mu podarowała. Odtąd to jego "profilowe". Ona dzięki niemu poznała Alexandra Eberta. On dzięki niej...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz