Jestem działkowcem. Jeszcze nie formalnie, ale realnie owszem. Karczuję, sadzę, grilluje, zaznajamiam się z sąsiadami (60+). Mam nadzieję, że historia dobrze się zakończy i będę mogła ze spokojem myśleć o swoim 500m2 ogródku przy ul. Bananowej (bez wody, prądu i wc) :-)
Niby się umówiłam z A. na telefon, ale nie chce mi się gadać. Wolę popisać, a potem pójść spać. Jutro psycholog. I kolejny - pełen wrażeń - tydzień pracy.
Ostatnio śnił mi się Rafał. Chyba ze dwa razy z rzędu. Swoiście.
Dziś pomyślałam, że jeśli w moim życiu już nic więcej się nie wydarzy (a szczególnie coś naprawdę dobrego) to - w sumie - trochę szkoda.. To już naprawdę wszystko?? Teraz tylko czekać aż cycki opadną mi definitywnie, zmarszczki się pogłębią, a Młode wyfruną z gniazda?? Za chwilę potrzeba seksu, czułości, okazywanie jej, stanie się śmiesznością. A ja.. nie chcę być śmieszna, tylko szczęśliwa. Chujowo..
Za tydzień święta. Do Łodzi zamierzam dotrzeć w sobotę po południu. Wieczorem Chru zostaje z moim tatą, a ja idę się napić wina w przemiłym towarzystwie. Nie będzie mi szarość życia codziennego pluła w twarz..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz