Drogi A. przyjechał z Poznania spontanicznie, zarobić parę złotych w charakterze akustyka w jednym z klubów. Oczywiście, zatrzymał się (na moje zaproszenie) u mnie. Nie był kłopotliwy, przeciwnie - naprawił spłuczkę, zrobił sałatkę, podlał kwiatek, mi wina, kawę zrobił kilka razy, nawet kwiatki kupił. Chru go opieprzała na zmianę z rozkładaniem na łopatki słowem mówionym i śpiewanym oraz tańcem. Mił też wszedł w fajną interakcję. Swoiście było mieć w domu mężczyznę.
Wiem jednak, że między nami nic się nie wydarzy. Gdy sobie to uświadomiłam najpierw popadłam w małe przygnębienie, które ustąpiło miejsca wątpliwościom czy w ogóle bym chciała. Chyba raczej nie. Nie wiem tylko czy fakt ów nie sprawi, że za chwilę nasza znajomość wyda mi się kompletnie jałowa. Dziwna dziewczynka, kompletnie nienauczona, że z chłopcami można się również (tylko) kumplować..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz