Tyle myśli w głowie, a gdy siadam, żeby to jakoś sensownie spisać, to strzelają we wszystkie strony i tak trudno je złapać..
Co ja mam z tą cholerną potrzebą bycia z kimś? Z tą nieodpartą chęcią przytulania, obejmowania, dotykania? Żeby mnie ktoś w czoło całował. Żebym się mogła wtulić. Żebym mogła go złapać za tyłek rano, w południe i wieczorem. Żeby dotykał palcami moich ust. Żeby się przyklejał do moich pleców gdy zmywam, albo odwrotnie. Żeby gładził mój obojczyk kiedy zsunie mi się ramiączko od sukienki. Żebym mogła pocałować go w brzuch gdy jedziemy windą. Żeby pił wino z mojego pępka. I żebyśmy nigdy nie brali prysznica zaraz po seksie... Wiem, że mogłabym, tylko co ja mam z tym wszystkim począć? Bywa, że decyduję się na chwile z kimś, kto w dużej mierze odpowiada powyższym wyobrażeniom, ale nigdy nie będzie mój. Wiem to od dwóch lat. Rzeczy się dzieją tak, jak powinny, a potem on zamawia taksówkę i wychodzi. Napisałam mu : Miałam za mało czasu na myślenie, jak pozbyć się Ciebie z głowy. Odpisał: Najlepiej wyparciem, albo przez zamianę. A potem: Jesteś sama? Może wpadnę z winem? Bardzo chciałabym jednocześnie wyprzeć i zamienić. Podejmuję próby. Niestety, nieudane. Udane są tylko w snach, a kiedy zyskuję świadomość, i zaczyna do mnie docierać, że to nie ma związku z rzeczywistością, jest mi tak cholernie smutno... A ten mój smutek mogę sobie wsadzić gdziekolwiek, bo kogo to interesuje? Na jawie może być tylko złodziejstwo z kimś, kto mówi, że ma ze mną "najlepszy seks". Co ciekawe, ostatnio coraz częściej pojawia się myśl o czerpaniu z tego tylko fizycznej i zmysłowej przyjemności, bez tych cholernych didaskaliów (na pewno nie w kontekście tego faceta), ale ile można się oszukiwać? Z drugiej strony, ani z M., ani z P. nie miałam nawet 0,01 tego, co wydarza się między mną, a Panem Przecinkiem.. Po czym on wraca do domu, a ja wchodzę pod chłodny prysznic..
Czy to już wszystko? Czy tylko tyle dla mnie? Zostanę sama do końca życia?
Niedługo to wszystko będzie groteskowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz