wtorek, 27 listopada 2012

27 listopada

Jezu, jak ten czas leci.. Zmienia się wszystko dookoła, ja się zmieniam, boję się, chcę, nie wiem, nie umiem, piję krew jak wampir przy bezgłośnym przyzwoleniu i moją krew się pije..

Król Bródna stał się miejską legendą. Zaprzestałam jakichkolwiek działań więc i on po prostu zaprzestał. To nieco określa stopień zaangażowania.. śmieszne słowo w tym kontekście.. Nie maaaaaaa....

Po raz .. no sama nie wiem, ale chyba ostatni, usiadłam do komputera i zalogowałam się na wiadomym portalu. Zbiegli się zainteresowani. Bez szału, ale czasami lepszy rydz niż nic (powinnam zweryfikować ten pogląd!). Jeden fajniejszy, konsekwentny, uparty.. Od soboty do czwartku włącznie gorąca linia, ze zdjęciami na komórkę i (krótkimi) rozmowami. Pierwszy zaangażowany.. Mieszka w Płocku, ale co tydzień przyjeżdża do W-wy. No więc zamiast przyjechać w piątek przyjechał w czwartek wieczorem. Umówiliśmy się.
Wiedziałam, że jest bezpośredni, ale nie wiedziałam, że aż tak. Na spacer po lesie bielańskim szliśmy już za rękę. Tego, co się działo później w jego samochodzie nie opiszę. On był zachwycony, ja poważnie oszołomiona tempem..  Ponownie mieliśmy spotkać się w sobotę. Cudem boskim - po raz pierwszy w historii - mój dyżur pracowy zakończył się o 14.30, miałam względne wolne do 6.30 następnego dnia!
Przyjechał o 15.00. Well.. To nie tak, że jest ideałem.. To nie tak, że wszystko było super. Ale to, co mi się przydarzyło tego popołudnia nie wychodzi mi z głowy.. Namiętność i czułość. Delikatność i siła. Banał i wyjątkowość. Zero skrępowania i kompatybilność potrzeb..
Został na noc. Leżeliśmy przytuleni pod kołdrą. On usypiał, a ja nie mogłam... Od trzech lat nie przytulałam sie w łóżku do mężczyzny, nie w tak czuły sposób, odpowiadając na każdy ruch.. Bałam się, że jeśli usnę będzie mi tak dobrze, że na pewno nie usłyszę budzika.. Ryzyko było wielkie, odpowiedzialność również. Nie zmrużyłam oka.. Kompletnie..
Rano w łazience mył zęby w czasie gdy ja suszyłam włosy.. Odwiózł mnie do pracy i pojechał do domu.
Jesteśmy w kontakcie. Mniej intensywnym niż w ubiegłym tygodniu, ale w porządku. Zaczynam mimowolnie analizować to, co pisze. Zastanawiać czy jestem jedyną dziewczyną, z którą ma podobny kontakt.. Dlaczego nie nawiązuje do tego, co nam się przydarzyło..? Powinnam natychmiast pójść do terapeutki bo zaczynam się bać, że to już wszystko.. Że chciałabym mu kupić bilet na koncert, o którym marzy, ale za 2 tygodnie może już być po wszystkim, nawet seksie... Nie wiem czy zapytać go o plany na najbliższy przyjazd.. Czy nie wykręci się zajętością/niemożnością.. Beznadziejnie mi z tym. Najlepiej byłoby przestać myśleć, ale to teraz najtrudniejsze..

Dorosła kobieta, a błądzi jak dziecko we mgle..

Oczywiście będzie co ma być. Klasyka..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz