sobota, 3 listopada 2012

3 listopada

Zgodnie z planem wstępnie wyrażonym w rozmowie telefonicznej piję.. Litewski miód w formie płynnej. Słuszna koncepcja..
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że obejrzałam dziś wieczorem "Take This Waltz". Znajduje się w tym obrazie jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza, scena erotyczna jaką widziałam w życiu. Obie strony są ubrane, siedzą w miejscu publicznym, ale to, co się dzieje między nimi.. ech... Niestety, w pewnym momencie dosłowność fabuły i obrazu chyba dość znacznie rozczarowuje (przynajmniej mnie..). Ostatnia scena jakoś próbuje się bronić, więc może jak już to wszystko gruntownie przemyślę i obejrzę film kolejne dwa razy będzie mi lepiej.. Teraz mam dylemat..
Muszę przegadać sprawy z K. Nie mogę się powstrzymać od spoglądania na telefon w jakimś takim oczekiwaniu, że może napisze. Trzeba ustalić.. no nie wiem, widujemy się, chodzimy do łóżka, kontaktujemy co dwa dni, nie zakochuje się nikt w nikim. Czarno na białym, żeby nie było niedomówień. Chyba, że sobie za dużo wyobrażam. Ooooo jak te baby muszą wszystko komplikować.. tzn. nie wydaje mi się abym komplikowała, ale wolałabym to mieć ustalone. Koniec kropka.
Na wiadomym portalu randkowym nie mam ochoty nikogo poznawać, bo mnie to jednak sporo kosztuje. Z drugiej strony -  w realu codziennie widuję co najmniej kilku osobników płci odmiennej, którzy wydają się być ciekawsi od K. Ciekawe czy znajdziemy jakąś wspólną płaszczyznę intelektualną :))) Na razie pokładam w nim nadzieję satysfakcjonującej płaszczyzny innego rodzaju. Się okaże czy słusznie.
I w ogóle, mam dziś taki dzień wewnętrznego snuja i kołysania biodrami.. Chciałoby się zatrzymać czas, teleportować do Sopotu i znaleźć w Zatoce Sztuki z Leszkiem Możdżerem oraz noclegiem w tym pokoju z wanną i widokiem na morze... Może kiedyś zdarzy się cud i ktoś to za mnie wymyśli.. Nie musi być Leszek Możdżer, no ale...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz