Czuję, jakbym pisała z trochę innej planety.
Jest ciepło.. a nawet gdy jest zimno to i tak jest ciepło.
Ludzie wychodzą na ulice, życie jest na odległość wyciągniętej ręki. Pachnie kawą i chlebem..
Umyłam okna, założyłam sukienkę, kupiłam "skórzaną" kurtkę i różową szminkę..
We własne urodziny byłam na koncercie Jessie Ware, a potem na imprezie z ludźmi z redakcji i nie tylko. Jestem złą kobietą posiadającą nieczyste myśli i - poniekąd - uczynki w stosunku do męża koleżanki. Pisałam tu już o nim. Nie wiem co mu jest, ale powiedzieć, że szuka wrażeń to jak nic nie powiedzieć.. Obawiam się również, że chyba się całowaliśmy, tzn. on pocałował mnie, a ja nie zaprotestowałam. To było nad ranem, u mnie w domu, gdzie wylądowaliśmy w kilka osób (dodam, iż szanowna żona zwinęła się dużo wcześniej). To się stało w kuchni, zanim weszła reszta...
Tydzień temu powtórzyliśmy imprezę, ale D. nie wychodziła, a ja zachowywałam się na maksa przyzwoicie, żeby jej w żaden sposób nie urazić.. Widziałam jakie wrażenie zrobiło na nim to, jak wyglądałam.. Kuźwa..
Unikam go jak ognia, co czasami bywa trudne bo on niezapowiedzianie wpada do redakcji i wita się ze mną robiąc głupie miny.. Rozmawialiśmy kilka razy na FB. Tu naprawdę nie ma miejsca na wątpliwości - żarty żarty żarty, a wszystko sprowadza się do : raz się żyje, róbmy to, na co mamy ochotę, wszystko zostaje między nami.. Napisałam mu - że wtedy przesadziłam i nie zamierzam być aż tak bezpośrednia w stosunku do nie swojego chłopaka, bo hedonizm hedonizmem, ale anarchia w tym przypadku jest niedopuszczalna. Odpisał "I tak cię lubię :) Po prostu nie spinaj się tak". Szczerze? Gdyby nie wiadome i najważniejsze okoliczności, już bym go przeleciała i to nie jeden raz lecz wiele. W tej sytuacji, muszę się trzymać na maksymalny dystans.
Tymczasem zaczęłam się z kimś.. no nie wiem.. spotykać, kontaktować..nawiązywać jakaś znajomość.. strach to nazwać, żeby nie skończyło się jutro.. W sumie trwa to już.. z półtora miesiąca, dwa miesiące..?Wcześniej kontaktowaliśmy się od czasu do czasu na Antypatii, potem smsowo.. Mieliśmy falstart w postaci poniekąd umówionego spotkania, którego on nie potwierdził i trochę się obraziłam. Ale mi - jak wiadomo - szybko mija, więc jego konsekwentne zaczepianie mnie przyniosło taki rezultat, że jednak się spotkaliśmy. 1 raz - spontaniczny spacer po Mokotowie. 2 raz - kino w poniedziałek przed południem. 3 raz - mecz Real - PSG w Multikinie. 4 raz - debata o przyszłości prasy tradycyjnej w dobie mediów elektronicznych. Jesteśmy też znajomymi na FB. Jedyny kontakt cielesny to całus w policzek na powitanie i pożegnanie i jakieś żartobliwe kuksańce.. Wczoraj po raz pierwszy poszliśmy w smsach w stronę literatury dla dorosłych, ale oboje pisaliśmy w trzeciej osobie, więc nie do końca odnosiłabym to do nas bezpośrednio..
W sumie jest pierwszym facetem (oprócz Kuby, rzecz jasna), który mi się podoba. Wyższy ode mnie, szczupły (ale nie chudy), trenował piłkę nożną i koszykówkę, ma lekko kręcone ciemno-blond włosy, nosi je spięte w kitkę, ale widziałam inne zdjęcia.. Prócz tego ma 32 lata, studiuje fotografię, mieszka pod Warszawą. Nie jest jakiś hiper błyskotliwy, jednakowoż daje radę, lubi Gwiezdne Wojny i - co bardzo ważne - nasze gusta muzyczne posiadają spory obszar wspólny. Pierwszy raz mam do czynienia z kimś z tego samego znaku, owszem - jest baranem, ale na razie to zaleta.. zobaczymy jak długo.. Ostatnio kupił bilet na koncert Apparat/Tricky i namawia mnie żebym zrobiła to samo i poszła z nim. Dodam, że impreza w połowie maja, więc niby planuje lub po prostu spontanicznie zakłada, że chce.
Są jednak dwa "ale". Ma głęboko estetykę stroju (za każdym razem wygląda jakby zaraz ruszał w pieszą wędrówkę po górach) i nie używa perfum. O ile pierwsze może ewoluować w miarę nadchodzenia cieplejszych dni, o tyle wolałabym żeby drugie nie eskalowało... Dramatu nie ma, ale.. Jezuuu... Może uda mi się wymyślić jakiś sprytny fortel i to zmienić. O ile będę miała szansę/chęć i on równiez.. No nic - jak chyba ze wszystkim - poczekamy, zobaczymy. Głupio, że o tym piszę, ale gdzieś się muszę uzewnętrznić..
Klamrą spinającą dwie powyższe historie jest Free Form Festival, 10 maja i koncert Apparat/Tricky, na który prawdopodobnie wybiorą się trzy osoby, czyli ja, On1 (bez żony, gdyż ona nie chadza) i On2 (ma bilet). Najbardziej chciałabym, żeby On2 był do tego czasu "moim Onym2" i wtedy On1 może się ze mną tylko przywitać..
Co ma być to będzie. Mogłoby coś dobrego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz