sobota, 28 grudnia 2013

28 grudnia

Ojessssu... ale bym coś zbroiła...

Nie chce mi się oglądać niczego w tv, bo dziś po kanałach krąży widmo Jennifer Aniston, która jest po prostu estetycznie idealna, choć niespecjalnie utalentowana jako aktorka.. Z dvd też nic nie wybiorę - za każdym razem to męka pt. dlaczego ten film, skoro może tamten..? Wróciłam z morderczego pilatesu, dzieci pojechały do Łodzi, posprzątałam, wykąpałam się, założyłam koszulę nocną, której prawie nie ma, włączyłam seksistowską składankę disko i usiadłam do kompa. Gdyby nie to, że mam dyżur już by mnie tu nie było..  Anybody seen my baby...?

Rozmyślam.. rozmyślam... W Wigilię dostałam życzenia od Rafała. Trochę jestem rozbita, nie powiem.. Zaczęły do mnie wracać wspomnienia tego, co było dobre w tej jedynej takiej w moim życiu, szczególnej (no raczej...) relacji. Przejrzałam część sms-ów.. W drugi dzień świąt odwiedzałam przyjaciół na Saskiej Kępie. Ponieważ założyłam, że pójdę później na długi spacer, poniosłam się na Powiśle. Stałam naprzeciwko jego domu jakieś 10 minut. Na ścianie w mieszkaniu wyświetlana była bajka. Może odwiedzały go siostrzenice...? Bo na związek z kimś, kto ma dziecko raczej nie stawiałabym... Bez względu na to, kto oglądał bajkę uśmiechnęłam się.. Z małą ulgą, że potrafię.. Pomyślałam, że gdyby nie fakt, że mnie z premedytacją zdradzał i jakże szczerze nie kochał, pewnie zadzwoniłabym..
Koniec roku sprzyja podsumowaniom i.. horoskopom. Mój na nadchodzący rok wygląda całkiem optymistycznie, ale przy okazji rzuciłam okiem na charakterystykę numerologicznej 5, którą (się dowiedziałam) jestem, oraz na to, jaki powinien być mój  facet. Well.. Czy muszę dodawać, iż opis pasował do Rafała jak ulał..? Oprócz "drobiazgów" typu chroniczna niewierność i brak poczucia emocjonalnej więzi ze mną... No cóż. Gdybym była scenarzystką komedii romantycznej lub obyczajowej, napisałabym jakiś piękny i rozwiązujący wszelkie problemy ciąg dalszy, ale - jak wiemy - nie jestem scenarzystką komedii romantycznej lub obyczajowej, więc moje rozterki i dywagacje mogę sobie wsadzić w chińskie buty z Australii, kupione onegdaj w okazyjnej cenie..
Oczywiście, nie zamierzam wykonywać żadnych (nerwowych) ruchów.. To po prostu jedna z tych rzeczy, które w mijającym roku zrobiły na mnie największe wrażenie... Nie będę udawała, że tak nie jest. Może nawet "dzięki" Rafałowi, a w następstwie terapii, trafię wreszcie na prawdziwą mnie...?

PS. Dostałam również świąteczne życzenia od Piotrka, który zapoczątkował serię niefortunnych zdarzeń z udziałem kobiet trzecich, a który od jakiegoś czasu do mnie pisuje. Michał - z pewnością zbyt zajęty swoim szczęściem z Kasią - nie odezwał się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz