czwartek, 5 grudnia 2013

5 grudnia

Moja koleżanka, aktorka, poszła wczoraj do showroomu, żeby pożyczyć jakieś ciuchy na pokaz Roberta Kupisza. Spodobały jej się buty, zapytała o cenę.. Okazało się, że nie kosztują dużo. Koniec końców, właścicielka showroomu podarowała je jej w prezencie. W zamian poprosiła o zdjęcie na ściance. Ania ma wielką radochę, bo po raz pierwszy dostała coś za bycie tzw. gębą.

We wtorek byłam po raz pierwszy u kosmetyczki. Podobno mam bakterię na twarzy (stąd te wypryski bez końca), ale wyleczalną płynem do higieny intymnej (!), pozatykane pory, no i z oczami mogłoby być trochę lepiej. Poza tym - jędrność skóry spoko, oraz generalnie "nie jest źle". 20 grudnia idę na oczyszczanie i jakiś tam zabieg.. No więc owa jędrność i ogólny stan dobry to są moje darmowe buty z showroomu. I tylko twarz mi rano oraz wieczorem pachnie jak d.... No cóż...

Jutro jadę do sądu odebrać pismo o wpisie do KW. Nazwisko tej oto mnie (oraz nazwa banku) figurują w roli właściciela (dziwne uczucie... jeszcze do mnie nie dociera). Zawiadomiłam doradcę, któremu muszę dostarczyć ww dokument. Dzięki niemu obniży się rata kredytu (pierwszą płacę 12 grudnia). Bardzo się ucieszyłam, bo pan Paweł zaktualizował kredyt i wysokość raty to rzeczywiście 1700 zł (a nie prawie 2200 zł, "dzięki" ubezpieczeniu pomostowemu...). Uffff....

Moja koleżanka z pracy urodziła córeczkę. Miesiąc wcześniej, więc nieco ponad dwukilogramowe biedactwo wciąż uwięzione jest w szpitalu. Kasia umęczona cesarskim cięciem i codziennym jeżdżeniem do Małej. Chciałoby się jakoś pomóc, odjąć trochę trudu i znoju, no ale... Życie...

Tydzień temu umalowałam dwie ściany w sypialni, na czekoladowo. Kupiłam też (za ostatnie pieniądze nie z nierządu) dywan w kolorze nienachalnej lawendy. Doszłam do wniosku, że do tej czekolady pasuje nawet różowy, więc wszystko przede mną, Chru i Barbie ;-)

Za oknem (niby) szalejący orkan, a w domu "Broken Flowers" i tak cieplutko..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz