sobota, 27 lipca 2013

27 lipca, o czymś innym bo zwariuję!

Niczym montowanie kwiatka do kożucha jest w tym momencie opisywanie sytuacji z R., no ale...
Zaczepiłam go we wtorek wieczorem, zadzwonił. Okazało się, że męczy go rotawirus. Spotkaliśmy się w czwartek, poszliśmy do kina, a potem do niego. Było, oczywiście, bardzo miło. Zapytałam go trochę pokrętnie i zupełnie bez siły przebicia o te nasze rzadkie spotkania itd. Kwestia braku kontaktu nie została co prawda wyjaśniona, ale brak możliwości spotkania się wynika z jego wyjazdów. Powiedział, że to nie jest żadna strategia, po prostu tak wychodzi, że się poumawiał i sam już ma poniekąd dosyć. Opowiedział mi parę historii, wierzę mu. Natomiast dodał, iż założenia dotyczące naszej relacji się nie zmieniły, "to jest constans". Ta aktualizacja mnie nie zabiła, ale trochę wycofała. Oczywiście takie rzeczy nigdy nie umykają jego uwadze. Miałam zostać do rana, jednak męczyłam się strasznie. Wstałam, nie budząc go, ubrałam się i wyszłam. Napisałam tylko sms, że przepraszam za niezamknięcie (na klucz) drzwi. Odpisał ładnie. Potem przysłał mail z kalkulatorami kredytowymi i pytaniem "Znikłaś tylko z nocy, Maro?". Odpisałam cokolwiek. Powtórzył więc, uzupełniając "pytam osobę, czy tylko z jednej nocy znikła, czy musi wszystko przemyśleć, czy mam się zamknąć? :)". Napisałam odważnie, że niezmiennie dociera do mnie, iż się "nie zakochał, nie zakocha oraz nie przyzwyczai", więc proszę go o podpowiedź - co to dla niego jest to coś między nami, bo chyba potrzebny mi jakiś punkt zaczepienia. 
No więc:
"Odpowiedź : bardzo ważną relacją,  możliwością poczucia niesamowitej bliskości i dzielenia się ciepłem.
Nie umiem tego nazwać jednym słowem. Czymś dużo więcej niż przyjaźń, czymś innym niż regularny związek.
Myślę że łatwiej o Nas i tym co wiąże mówić niż pisać. A tak w ogóle to żeby nazwać potwora najłatwiej jest odnajdywać jego cechy wspólne z już znanymi."

O, i tak to wygląda z jego strony.. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz