Hmm....
Włączyła mi się opcja "STRACH".
To nie jest takie do końca irracjonalne, a jednocześnie - niestety - jest mocno obezwładniające..
Wczoraj w nocy znów wylądowaliśmy na Powiślu i byliśmy ze sobą bardzo blisko. I nagle, leżąc przytulona do R., poczułam, że nic nie wiem.
Powiedział, że jestem bardzo skryta i tajemnicza. Miał na myśli naszą intymność. Nie naciskał, ale nie chciałam zostawiać go bez jakiegokolwiek komentarza. Jak wiemy, nie jestem twardzielką w "miękkich" rozmowach. Nie chciałam mówić wprost. Byłam powściągliwa, nie chcąc go spłoszyć zbyt entuzjastycznym wyznaniem, bo wciąż mam w głowie jego "nie zakochuje się". Powiedziałam, że w tej sferze nie jestem jednakowa, że uczę się siebie przy nim, że cieszy mnie to, co się dzieje, że bardzo dobrze na niego reaguje..Głos dźwięczał lekko chrypiąc, rwąc się.. Zakończyłam "ale...nie wiem czy jest jakaś...perspektywa..." i poczułam się bardzo bezbronna. "Mnie też cieszy to, co się dzieje" odparł i przytulił mnie bardzo. Długo i czule. Może to z litości..?
Zapytał też czy mu ufam. Odpowiedziałam "tak", co go ucieszyło, a powinnam była odpowiedzieć "tak, gdy jesteśmy razem. gdy nie jesteśmy - nie mam pojęcia". Później, zamiast śmiać się jak zwykle, spoważniałam. Nie mogłam tego opanować.. Próbowałam walczyć, no ale.. On też spoważniał. I tak leżeliśmy patrząc na siebie, nie uśmiechając się. Miałam w głowie tylko jedno "nie zrób mi krzywdy.. nie zrób mi krzywdy.. nie zrób mi krzywdy...". Słyszałam jak wypowiadam te słowa całą sobą, bezgłośnie, do środka. Znowu zapytał czy zostanę na noc. Znowu zaprzeczyłam.
Wracałam taksówką, mocno przygnębiona. Napisałam mu sms "Przepraszam, miałam gorszy moment. Jutro wszystko wróci do normy :)", ale ten uśmiech na końcu był mocno naciągany. " :) mam nadzieję, że już lepiej. Śpij dobrze", odpisał.
Dziwne uczucie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz