Nic nie napiszę o tej przeprowadzce, albowiem jaka przeprowadzka jest, każdy widzi..
Najważniejsze, że po 4 dniach ciężkich robót (NIEOCENIONE wsparcie byłego męża!!), siedzę we w miarę uporządkowanym mieszkaniu, internet śmiga gdyż z kabla oraz oglądam mecz Legia W-wa - Śląsk W-w na canal+ sport. Córuś śpi spokojnie w osobnej sypialni pod białą pościelą, tuląc Misia Zdzisia. Synuś napieprza w CSa, tudzież romansuje z 3 dziewczynami naraz na FB. Kot przeżywa ekstazę nerwową z powodu bycia smyranym i to w towarzystwie swoich Państwa. Na balkonie schnie pranie.
Jutro o 9.00 oddaję klucze do starego mieszkania. Wydaje mi się, że 1,5 godziny pucowania Ajaxem powierzchni płaskich powinno dać zadowalające właściciela efekty. Odetchnę z ulgą gdy odbiorę kaucję, bo mam w portfelu 30zł, a pensja za dni siedem.
W ubiegłą środę odezwała się do mnie na FB (siedząc 3 metry ode mnie), Żona "Czyjegoś Męża". Rzeczywiście zdecydowali się rozstać, a przynajmniej on się wyprowadza (chyba nawet dzisiaj...). Tej nocy śniła mi się. Bardzo płakała, łkała w sumie, a ja mocno ją przytulałam. W piątek powiedziałam jej o tym, była wyraźnie wzruszona. Paradoksalnie i On mnie "zaczepił" i pisaliśmy dłuższą chwilę. Automatycznie przeszłam na tryb "kompletnie aseksualna ciocia Daria" i już w nim pozostałam. Powiedziałam Jej, że mam z Nim kontakt i czy ona życzy sobie żeby było inaczej? Odrzekła, że nie i że mi ufa.. (ja sobie nie ufam, ale z miejsca poczułam jak zaczynam). Mimo, iż od wieeeelu miesięcy nasze kontakty stanowiły miks kurtuazji i koleżeńskiej poprawności, w mojej głowie zamajaczyło coś na kształt babskiej (siostrzanej?) solidarności.. Nie dlatego, że On - be, a Ona - cacy lub odwrotnie. Po prostu. Tam jest naprawdę ciężko. Nie zamierzam zawieść Jej zaufania.
Oprócz tego coś się skrada, tzn. wygląda na to, że się skrada i z własnej woli..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz