czwartek, 8 sierpnia 2013

7/8 sierpnia

No więc odbyła się rozmowa. Jestem jednocześnie bardzo zadowolona i jednocześnie w dalszym ciągu nie wiem zbyt wiele..
Zadowolona bo się odważyłam i w zasadzie powiedziałam wszystko, co mi leżało na sercu. Zaczęłam od tego, że mam coraz mniej romantycznych uczuć na temat tego, co jest między nami i że jeśli taki był plan to zaczyna się realizować. To był chyba jedyny "przytyk" do niego. Potem mówiłam o sobie, o moich reakcjach na różne rzeczy dziejące się (lub nie dziejące się!) między nami, o swoich obawach i tym, że jeśli dystans między nami się powiększy to prawdopodobnie niedługo niewiele z tego zostanie. Szkoda, no ale.. Dodałam też, że nie chcę mieć też wrażenia, że jestem kimś z kim on spotyka się w poniedziałki i z kim w poniedziałki sypia, bo może we wtorki sypia z kimś innym, oraz w środę podobnie (tutaj zaczął się śmiać i mnie przytulać). Drugi raz zahaczyłam o ten temat, gdy stwierdziłam "No więc skoro nie jesteśmy razem, bo to nie jest 'związek' to teoretycznie nie mam prawa oczekiwać, że nie będziesz sypiał z kimś innym. Ale gdyby tak było to ja nie mogę tego zaakceptować". I tak dalej...
Mówiłam spokojnie, szczerze, przytulona i przytulana, a kiedy wstał bo miał ochotę zapalić to palił w sypialni, przy otwartym oknie, stojąc i patrząc na mnie z uwagą. Wyrwało mi się też (raz!) spontaniczne i zajebiście czułe "kochanie" (jak do tej pory nie wyrwało mi się do żadnego faceta...). "Szacunek i dyskrecja", jak mawiał pewien gitarzysta.
W zasadzie nie chcę opisywać dosłownie jak zareagował. Napiszę tylko, że patrzyłam na niego gdy mówił i gdy nie mówił i myślałam, że w dalszym ciągu nie chcę z niego rezygnować.. i że jest kochany... Dokładnie tak, po prostu mnie rozczula..
-Nie możesz sobie znaleźć normalnego chłopaka...? (mówi bez przekonania i patrzy na mnie tymi niebieskimi oczami z odległości 20 cm)
-Nie mogę..nie ma normalnych..
Z drugiej strony w dalszym ciągu nie wiem, czy ma kogoś prócz mnie. Kuźwa, nie podejrzewam go o bycie taką nędzą ludzką.. może on wie, że nie sypia, no ale nie powiedział mi tego wprost.. Nie wiem czy pojedzie ze mną na ten ślub/imprezę do Poznania. Napomknęłam też o samotnym wyjeździe do Krakowa.. Może sama jestem sobie winna bo go nie przycisnęłam...Nie umiem :/
Było po trzeciej i mieliśmy pójść spać. To znaczy tak mu się wydawało :) Zaczęłam się ubierać. No szkoda, że nikt tego nie filmował specjalnie dla telewizji :) Naprawdę kompletnie zaskoczył i zasmucił go fakt, że nie zostaję. Pytał kilka razy, czy na pewno chcę wracać do domu. Potem zaczął żartować, że najpierw mówię, że chciałabym żebyśmy spędzali ze sobą więcej czasu, a potem jadę do domu :-) To okropne, ale poczułam coś na kształt satysfakcji :-) Pożegnał mnie słowami "Było mi z Tobą dzisiaj bardzo dobrze". Może jednak mu zależy.. trochę...

Wczoraj dostałam od Remika (wreszcie!) zdjęcia, które spontanicznie zrobił mi i Rafałowi na plaży w Redzie (miesiąc temu).. Rzeczywiście.. są takie... hmm... że kategorycznie zabroniłam Remikowi je oglądać! Bez względu na to, co się wydarzy, zachowam je sobie na wieki wieków :) Na pamiątkę pięknej reakcji chemicznej, która zachodziła między dwojgiem fajnych ludzi :-)

Dzisiaj mój nie-chłopak przysłał mi piosenkę, która świadczy o tym, iż jest walnięty w czaszkę (za co lubię go bardziej, rzecz jasna). Zapytałam, czy idziemy w czwartek na koncert Domowych. Odpisał, że nie może bo umówił się na lekcję nurkowania i jedzie na Mazury. Po kilku minutach dostałam jeszcze jeden mail z rozwinięciem jakże zwięzłej wypowiedzi z poprzedniego. No cóż. Szkoda, ale focha strzelać nie zamierzam. Spotykam się z przyjaciółką (mamy się wystroić jak na randkę), potem dobije Klaudia, a może i reszta bandy. Tak czy inaczej - to powinien być całkiem fajny wieczór :-)
Kraków? Jadę w niedzielę wieczorem. Jeśli  nie dołączy do mnie nawet na chwilę, w przyszłym tygodniu się nie spotkamy (nastąpi bowiem najazd wesołej rodziny :)) Ponownie szkoda, ale nie wyrywam sobie włosów z głowy..

Zobaczymy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz