czwartek, 1 sierpnia 2013

z 31 na 1

Zastanawiałam się co zrobić z wolnym wieczorem, tzn. jak go nie popsuć i nie stracić grzebaniem w internecie, rozmyślaniem, snuciem się, jedzeniem kanapek, sprzątaniem.. Ściągnęłam więc film, na który onegdaj miałam iść do kina, ale jakoś się nie złożyło (byłam wtedy na etapie pruszkowskiego lowelasa w kiepskim stylu, który zaczepił mnie wczoraj na FB, bez odzewu). No więc jeśli jest chociaż odrobina prawdy w tym, że bez względu na to, jak bardzo jesteśmy popieprzeni i jakie diabły siedzą w naszej przeszłości, w głębi duszy wszyscy potrzebujemy zwykłej/niezwykłej miłości i bratniej duszy, która wciela się w najróżniejsze postaci, przynosząc nam ukojenie, to ja się czuję zdecydowanie lepiej..  


Może jestem naiwna, ale mam to w dupie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz