sobota, 7 września 2013

7 września

No więc jestem w kompletnym stresie, ścisku żołądka i tętniącej głowie..
Jutro podpisuję umowę przedwstępną na kupno mieszkania.. W poniedziałek idę z dokumentami otrzymanymi od właściciela do banku, gdzie zostaną skserowane i dołączone do wniosku kredytowego. Pożyczam 10 tys. na zadatek. Ponieważ właściciel mieszkania zgodził się wpisać na umowie cenę wyższą o 10 tys. (żeby było na notariusza i około..), dopłacam mu 2 tys. z własnych (zaoszczędzonych) pieniędzy. Tym samym mój fundusz na ewentualny zakup urządzeń agd i dwóch materacy po (daj Boże!) szczęśliwym zakończeniu epopei kredytowej, kompletnie się skurczył. Zostanie mi jeszcze mniej niż myślałam.. 1tys. wpłaconej kaucji dostanę od rodziny Adamsów, gdy będę się (szczęśliwie) wyprowadzać z dotychczasowego m-nia. 700zł. zarobię za ułożenie playlist "do kotleta", które to zlecenie dostałam od P. Nie wiem, czy ze spadku po babci (we wtorek jest ostateczne spotkanie, mamy się jakoś rozliczać) cokolwiek zostanie, bo owszem, mieszkanie po niej zostało sprzedane, ale zostawiła długi w banku, więc.. Obym nie musiałam dopłacać :/ Trzeba zacisnąć pasa. Tymczasem idzie jesień i przydałoby się kupić jakieś buty czy inne kurtki.. Przede mną bardzo jasna i konieczna wizja kupowania rzeczy używanych. Zarówno ewentualnych mebli (nie mam pół szafy, w której mogłabym schować ubrania), jak i lodówki czy pralki. Jeść też nie będziemy mieli przy czym. No i jeszcze remont kuchni, bo tam się nic nie zgadza.. Przeglądam tablica.pl, coś się powinno znaleźć. Uruchomienie "wnętrzarskiej" kreatywności pt. coś z niczego, będzie więcej niż niezbędne..
Oczywiście jestem przerażona na maksa. Boję się, że nie dostanę tego kredytu i pod koniec września zastanie mnie wizja znalezienia czegoś szybko do wynajęcia..

Rozmawiałam z tatą. Mówi, że wszystko będzie dobrze..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz