poniedziałek, 19 grudnia 2011

na dziś

Nie uodporniłam się jeszcze. Może i nie dziwota, ale powoli powinnam zacząć. To a propos rozmowy z P.

Wczoraj zabrałam siostrę na późne śniadanie do znajomej kawiarni. Pomyślałam, że chciałabym mieć zawsze pieniądze na podobne wyjścia. Tak, żeby robić jej przyjemność gdy mnie odwiedza. Coś, czego kompletnie nie ma na co dzień, bo świat naszego Taty sprowadza się do zaspokajanego z trudem minimum socjalnego. I jeszcze pomyślałam, że chciałabym zarabiać tyle by stać mnie było na zabieranie dzieci w fajne miejsca. Jakieś "last minute" nad ciepłym morzem, z kiczowatymi pamiątkami i słodkimi pączkami sprzedawanymi na plaży.. Patrzeć jak Chru cieszy się z nazbieranych muszelek, a Mił pręży pierwsze muskuły paradując w kąpielówkach..

Spotykam się dziś ze znajomymi/przyjaciółmi, mamy zaplanowaną nieoficjalną "wigilię" pt. wino i śledź. A wcześniej rekonesans "po ciuchach". Z obecnymi zasobami mieszczę się na jednej półce w szafie.. Miło byłoby znaleźć coś niedrogiego i w dobrym stanie.. Takie marzenia..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz