niedziela, 4 grudnia 2011

Zmienność

Dzwoni P. i mówi, że przywiezie Małą wcześniej bo bardzo źle się czuje i zamierza udać się do lekarza. Żaden kłopot. I tak jestem w siódmym niebie, w końcu spałam do wpół do dziesiątej.. Gdy odbieram Małą, P. ma zbolały wzrok i nie wygląda najlepiej. Obiecuje dać znać gdy już wyjdzie od internisty. Nie dzwoni przez kolejne dwie godziny. Próbuję się do niego dodzwonić. Wreszcie dostaję sms „stan przedzawałowy”. Hmm.. jestem zaskoczona, ale i przejęta. Trochę dziwi mnie to, że dostał recepty i po prostu wyszedł z przychodni. Nie powinien dostać skierowania do szpitala? A może nie mówi mi wszystkiego…? Dzwonie do niego za godzinę. Jeszcze nie dotarł do domu. Jeździ od apteki do apteki próbując zrealizować recepty. Odwiózł też adapter moim przyjaciołom, od których pożyczył go rok temu a którego nigdy nie użył. Czy takie rzeczy robi się mając „stan przedzawałowy”? Z trzeciej strony – P. zawsze lubił mieć publiczność. Im więcej osób zobaczy go takiego cierpiącego, tym więcej będzie mu współczuć, że tak bardzo przeżywa wyprowadzkę moją i dzieci..
Z okna kuchni mieszkania, które wynajęłam miesiąc temu, widzę pięciu „lokalsów” alkoholizujących się pod wjazdem do garażu niezamieszkałego apartamentowca. To jest właśnie Mokotów – gdy zapada zmrok, ludzie zamykają się w swoich twierdzach po 15 tysięcy za metr kwadratowy, a na świat wychodzą autochtoni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz