Jezu, ale mnie nosi.. Nosi mnie w sposób przygnębiający.. Włączył mi się snuj wewnętrzny.. Załadowała chęć indywidualnej ucieczki nad morze. Jak wirus nie od ogarnięcia odpaliła potrzeba bycia przytuloną i wykochaną. Myślę o nadchodzącym lecie, o krótkich, ciepłych nocach, o filmach, które chciałabym zobaczyć, muzyce, której chciałabym posłuchać.. Zanim przyjdzie zima i znów cały świat pogrąży się w ciemności..
Powinnam wykonać jakieś osobiste szkolenie. Karteczki porozstawiać w mózgu: "jesteś fajna", "ładnie się uśmiechasz", "ciesz się sobą", "dobrze ci w szarym", "mogłabyś być postacią z >Przepisu na życie< albo >Lekarzy< , na szczęście nie jesteś!" itd itp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz