Zaczęłam się rozglądać za innym mieszkaniem, co jest uzasadnione ekonomicznie (rachunki za gaz i prąd! a - jak się okazuje - nie będą nas podłączać w tym roku do sieci CO miejskiej) oraz logistycznie (doskwierający brak jeszcze jednego pokoju).
Od dwóch dni obsesyjnie przeglądam ogłoszenia w internecie. Przy odrobinie dobrej woli i wspaniałomyślnej 0% prowizji od wynajmującego, za około 200zł/m-c więcej mogłoby się udać. Jedna z ofert spodobała mi się szczególnie. Ponieważ w jej skład wchodzi dość charakterystyczny balkon, wybrałam się wczoraj wieczorem na Służew (2 przystanki metra od miejsca gdzie mieszkamy) licząc, że uda mi się je znaleźć. To chyba nie do końca był dobry pomysł...
Zmierzchało i padał lekki deszcz, ze względu na majówkę ludzi niemal zero. Na osiedlu przewaga 11-piętrowych bloków. W odległości około 500m cmentarz, na którym pochowano Agatkę... A ja chodziłam z zadartą głową i szukałam tego balkonu.. Znalazłam.. ale.. Okazuje się, że nie tylko wiatraki mnie przerażają.. Przerażają mnie również wielopiętrowe budynki.. Patrzyłam na ich wierzchołki, a one.. jakby mnie nagle otoczyły... jakby miały nagle się na mnie osunąć.. Czułam strach w czystej postaci.. Jeden ciągnął się przez 100 metrów. Szłam szybko, patrząc pod nogi, z jakimś dziwnym uciskiem w mostku, bezgłośnym szumem w głowie.. Wracałam drugą stroną, tam gdzie drzewa i wejścia do klatek.. Nie wsiadłam do metra, tylko do tramwaju. Bałam się. Nawet idąc tak dobrze mi znaną uliczką, przy której w tej chwili mieszkam.. A później, gdy przysnęłam na kanapie i ocknęłam się by szybko wejść pod kołdrę (rano szłam do pracy), dostałam ataku dreszczy.
:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz