A z rzeczy spoza kręgu zła:
Byłam wczoraj na "Sponsoringu" (błogosławione niech będą darmowe zaproszenia, z których ktoś inny nie może skorzystać, w związku z tym korzystam ja). Nie czuję by mnie ten film przewlókł na lewą stronę, nie czuję się zszokowana, nie wyszłam z kina oniemiała czy porażona. Oczywiście, mogłaby sobie Szumowska darować dosłowność w pokazywaniu aktów seksualnych, ale widocznie taki miała pomysł..
Summa summarum - wyszłam z poczuciem obejrzenia historii o "kobiecości". O tym, jak różnie można być kobietą. O władzy, którą możemy mieć nad mężczyznami i bezbronności skrywanej pod maską "jestem dziarska". Przez całą noc główna bohaterka pisze artykuł o studentkach utrzymujących się z nierządu, po czym sprząta poniewierające się w korytarzu skarpetki młodszego syna, próbuje nie tracić kontaktu ze starszym i "organizuje" życie męża gotując kolację dla jego szefa. Nieumalowana, w szlafroku, wieczorem jest zmysłową Wenus o ustach w kolorze czerwonego wina. Przepraszam za prymitywne porównanie, ale my, kobiety, możemy robić bardzo różne rzeczy - ważne, mniej ważne, zdobywać uznanie, nagrody, pracować na odpowiedzialnych stanowiskach, pisać, malować, bujać w odległych obłokach - łoEwa, jak mówi Niekryty Krytyk - pewnego dnia i tak ockniemy się czyszcząc kibel. Bo przecież MY mamy to wpisane w DNA, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz