Dziś jest mój ostatni dzień regularnej pracy w starej firmie. Próbuję się ogarnąć i zostawić po sobie porządek oraz "czystą bieliznę". Nie jestem pewna czy rozstaję się z tym miejscem na dobre. Wczoraj odbyłam spotkanie z szefami i muzykiem bardzo popularnego zespołu na okoliczność wydania jego płyty w tejże wytwórni. Tak się wkręciłam, że dziś zaproponowałam mojemu kierownikowi zajęcie się tym projektem. Robiłabym to zdalnie, może czasem musiałabym wpaść. Do przygotowania kosztorys, umowa, akceptacja projektu graficznego.. Nic, czego nie umiałabym albo nie byłabym w stanie zrobić. Mam wrażenie, że Artysta K. też ucieszyłby się z mojej "opieki". Kierownik Jarosław wyraził zachwyt i aprobatę. Ciekawe za ile ;-) Tak więc... ;-)
W piątek wieczorem jedziemy w czwórkę (ja, Chru, Mił i Michał) nad morze. Będą kombinacje noclegowe, ale najważniejsza jest sobota i długi spacer brzegiem morza, tudzież nadmorską aleją :) W niedzielę powrót. Jest szaleństwo, ale warte odbycia.
Ostatnio zaczęły mi się delikatnie odblokowywać dobre wspomnienia związane z P. Nie mają one żadnego wpływu na moją październikową decyzję. Myślę, że mnie samej mogą pomóc w znalezieniu odpowiedniego dystansu i perspektywy. Bolą mnie strasznie te wszystkie zapamiętane razy, gdy cierpiałam i nie widziałam sensu w dalszym życiu. Zdrowo byłoby móc uśmiechnąć się do tego, co było między nami dobrego.
proszę się nad tym zimnym morzem ciepło trzymać:)
OdpowiedzUsuńznasz mnie - zawsze się ciepło trzymam ;-))
OdpowiedzUsuń