Tydzień jakoś mija.
Od poniedziałku:
- poinformowałam mojego szefa o planowanym odejściu, wyraził wielki smutek, ale i zrozumienie dla sytuacji
- pracowałam w radiu, a od 14.15 w telewizji
- próbowałam zorientować się w nowych okolicznościach zawodowych
- odświeżałam stare znajomości w miejscu pracy (ech ten Michał M., jeszcze bardziej atrakcyjny reporter, mąż i tata niż kiedyś..)
- lepiej się ubierałam
- mniej jadłam
- widywałam sporadycznie swoje dzieci
- zasypiałam w trakcie wieczornego filmu, po czym nie mogłam spać w nocy
- dowiedziałam się przypadkiem, że chłopak mojej siostry pobił jakiegoś koleżkę i został zatrzymany na 24h, ale już go wypuścili..
Nie mogę się doczekać jutrzejszego wieczoru. Przynajmniej przez dwie kolejne doby będę panią swojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz