Dawno dawno temu żyła sobie księżniczka, którą bardzo
wkurzał fakt, że na Comedy Central Family odcinki „Seksu w wielkim mieście” są
emitowane niechronologicznie.. Nie, żeby czerpała wiedzę o świecie z
amerykańskich seriali, ale umówmy się – w każdej bajerze jest ziarno prawdy. Poza
tym nie mówimy o całym świecie, a o (jakże barwnych!) sytuacjach damsko –
męskich.
Kiedy nie wkurzała się na kiepską organizację programów
telewizji cyfrowej, księżniczka lubiła sobie posłuchać muzyki z YT. Miała tam trzy
playlisty, każda była z innej parafii i na żadnej nie było ani ćwierć piosenki
zespołu Kult.
Jadała śniadania. Jajecznica, kanapki z białym serem i
bazylią, kiełki rzodkiewki, dżem ananasowy. W niektórych kręgach to dość
oldskulowe, ale w końcu urodziła się w poprzednim stuleciu..
Gardziła prasą kolorową dla tzw. kobiet. Czasami - skoro nie
znajdowała tam nic interesującego - zastanawiała się czy rzeczywiście
jest kobietą. Z drugiej strony, nie to przecież czyniło ją częścią (podobno)
piękniejszej części populacji.
Nie czyniły ją piękniejszą również nogi. Od dzieciństwa nie
miała do nich przekonania. Najpierw rozczarowanie babki – dziwaczki „iksami” wnuczki,
potem buty korekcyjne, następnie ewolucja ud do rozmiarów obu Ameryk. Oraz
czas, który w jej przypadku przepływał dwiema strużkami – no właśnie - po
nogach..
Za to ramiona były całkiem fajne. Szczególnie wtedy gdy
ważyła mniej niż 58 kg. Zapytano kiedyś księżniczkę czy kiedy pada to w tych takich..o!
dołkach zbiera jej się deszcz.. Nie wiedziała, jednak postanowiła, że kiedyś
sprawdzi..
Miała poczucie humoru. Pewien taksówkarz, po kilku minutach
rozmowy, obdarzył ją refleksją „Ale pani śmieszna!”. Gdy odpowiedziała „Hmm..
śmieszna, czy zabawna?”. „A jaka jest różnica…?”. „No więc jeśli ‘zabawna’ to
jest to komplement, a jeśli ‘śmieszna’ to chyba strzelę focha”. „No mówię
przecież he he..”.
cdn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz